Rozdział 9, Sztuka, edukacja i duch – zjednoczone
„Nie można rozwiązać naszych obecnych problemów, używając tego samego sposobu myślenia, który doprowadził do ich powstania.”
Albert Einstein
Bycie artystą nie wyklucza bycia praktycznym. Przeciwnie: prawdziwy artysta musi posługiwać się praktycznymi umiejętnościami. Tak samo, aby stać się prawdziwie praktycznym, trzeba posłużyć się kreatywnością. Jednak na skutek pojawienia się masowej produkcji towarów i specjalizacji zawodowej te dwa aspekty ludzkiego potencjału uległy z czasem oddzieleniu i dzisiaj jawią się jako przeciwstawne.
Ci, którzy ukierunkowują swoje zdolności artystyczne na produkowanie żywności wysokiej jakości, kutego w metalu sprzętu rolniczego, glinianych naczyń czy drewnianych mebli, najczęściej nazywani są rzemieślnikami. W języku angielskim określało się i nadal się ich określa słowem „artisan”. W tym ostatnim widać bezpośrednią łączność między sztuką a praktycznymi potrzebami. Jedne i drugie stanowią całość. Rzemieślnik to ktoś zainteresowany jakością wszystkich przedmiotów, jakie wykonuje. Tego rodzaju jakości nie da się osiągnąć przy fabrycznej linii produkcyjnej nastawionej na coraz większy zysk. Chociaż można ją tam imitować.
Każdy, kto pojawia się na tym świecie, jest potencjalnym artystą. Każde nowonarodzone dziecko jest w swojej niewinności płodnym nasieniem sztuki i ducha. To jeszcze mający się dopiero zrealizować uczeń, pełen autentycznej ciekawości wobec tajemnic życia, sięgający po eksperyment i poznający kosmiczną zasadę „przyczyny” i „skutku”, wyrażający zachwyt nawet wprawieniem w ruch choćby najmniejszego obiektu, w którym ta zasada znajduje odbicie.
Społeczeństwo, które marzy o swoim spełnieniu, musi wziąć pod uwagę istnienie tych cennych ziaren poprzez zapewnienie im starannej uprawy i żyznej gleby. Termin edukacja pochodzi od łacińskiego „educare”, co znaczyło: „wydobywać z”. Tak więc „edukacja” to proces, w którym ci, którzy odgrywają rolę uczących, mają za zadanie spowodować, aby to, co istnieje jako potencjał, zaistniało realnie.
Nauczanie przybiera wiele form: matki i ojcowie, starsi bracia i siostry, ludzie starsi, liderzy, mistrzowie, nauczyciele, profesorowie, że wymienię tylko niektóre. Jednak łączy je jedna cecha szczególna: aby być dobrym nauczycielem, trzeba dzielić z dzieckiem tę zasadniczą ciekawość świata, która stanowi bodziec i napęd dla twórczego działania w codziennym życiu. Bez tej cechy niemożliwy jest proces pozytywnych zmian. Brak takich zmian oznacza wejście w spiralę negatywnej stagnacji, rozpadu, a w efekcie końcowym śmierci. Taka jest w dużej mierze obecna sytuacja.
Jak doszło do tego, że jest tak źle?
Nadmierny nacisk na osiągnięcia akademickie zdominował systemy edukacji od wielu dziesięcioleci. W coraz większym stopniu działo się to kosztem umiejętności związanych z powołaniem do danego zawodu. Takie przecenianie umiejętności akademickich i czysto intelektualnych prowadzi do braku równowagi w całym procesie rozwoju. Uniemożliwia to dzieciom i młodym ludziom wszechstronny rozwój ich możliwości, który jest warunkiem harmonii oraz równowagi w codziennym życiu.
Silna presja instytucjonalna na uformowanie stereotypowej jednostki, której zasadniczym celem jest działanie na rzecz utrzymania społecznie ugruntowanych celów, nie została zakwestionowana przez obecny system szkolny i akademicki. W niektórych, wyjątkowych przypadkach dało o sobie znać bardziej holistyczne podejście, ale nigdy nie zostało ono zaakceptowane przez główny nurt edukacji i jego władze, które do dzisiaj preferują starą formułę. Nauczyciele o lepszych intencjach, którzy chcą rozwijać kreatywność i ciekawość u swoich wychowanków, muszą pokonywać silny opór samego systemu.
Kiedy zastanawiamy się, jakie czynniki stanowią podłoże dla poczucia głębokiego niepokoju i niezadowolenia w naszych społeczeństwach, to nie możemy nie wskazać na system edukacji jako czynnik o znaczeniu dominującym. To, co dzisiaj nazywamy edukacją, ma niewiele wspólnego z rozbudzaniem kreatywności czy tym bardziej ciekawości życia. Zamiast stanowić próbę „wydobycia z” i zrealizowania ukrytego potencjału każdego dziecka i młodego człowieka, współczesny system edukacyjny (jak większość wcześniejszych) jest znacznie bardziej skoncentrowany na „wpychaniu do”. Oznacza to zapewnienie, że głowy zostały napakowane mnóstwem faktów i liczb oraz inną wiedzą wymaganą do jak najlepszego zdania wszystkich ważnych egzaminów, co z kolei przyczyni się do zapewnienia szkole wysokiej pozycji w rankingu placówek edukacyjnych. Przyczyni się także do zdobycia przez absolwentów wyższego stopnia naukowego, który pozwoli im na znalezienie pracy dającej lepszą satysfakcję finansową. Coraz bardziej rozbudowany system anonimowych, pisemnych testów jest kulminacją tego trendu.
Tak długo jak system edukacyjny będzie przede wszystkim fabryką przygotowującą do egzaminów, zainteresowaną tym, żeby uczniowie dostosowali się do ustalonych wzorów nauczania, tak długo zmiana społeczeństwa na lepsze będzie niemożliwa, a obecne status quo utrzyma swoją jałową dominację we wszystkich dziedzinach życia.
To, że tak, a nie inaczej przedstawia się edukacyjna rzeczywistość, w której żyjemy, tłumaczy w dużym stopniu, dlaczego nasze społeczeństwa nie ewoluują w pozytywnym kierunku i nie stają się bardziej oświecone. Jest to też odpowiedź na pytanie, dlaczego ani my, ani nasze społeczeństwa nie pozwalają na to, aby ukształtował nas nasz wrodzony potencjał, który w ogromnej większości przypadków pozostaje niezrealizowany.
Chociaż słowa takie jak „postęp” używane są z niefrasobliwą łatwością na określenie pełnego zakrętów rozwoju technologii naszego zorientowanego na technikę społeczeństwa, to jednak po chwili refleksji trzeba stwierdzić, że jest to określenie wysoce zwodnicze. „Postęp”, który idzie ręka w rękę lub jest wręcz zależny od nadużywania i niewłaściwego użytku, jaki czynimy z nieodnawialnych zasobów naturalnych – w tym z ludzkiego życia – nie jest niczym innym jak świadomym oszustwem. To językowa sztuczka, która ma pomóc w wywołaniu wrażenia, że jest coraz lepiej, podczas gdy tak naprawdę rzeczy przybierają coraz gorszy obrót.
Dopóki sztuka i duch w łączności z naturą oraz umiejętnościami praktycznymi nie uzyskają centralnego miejsca w społeczeństwie, dopóty stan społecznego regresu, w którym życie człowieka i planety jest tłumione, będzie trwać.