Czy Wielka Brytania jest połączona z Czwartą Rzeszą?

Czy jesteśmy właśnie świadkami końca Wielkiej Brytanii jako państwa narodowego?

Od czasu referendum w sprawie brexitu zwołanego przez premiera Davida Camerona, którego wynik okazał się być „zły”, to, co się dzieje w brytyjskiej polityce, można nazwać fiaskiem na niespotykaną dotąd skalę. Jest to przygnębiający spektakl, a z uwagi na patos, jaki mu towarzyszy, tragikomiczny.

Tak naprawdę jednak kierunek, w jakim to wszystko zmierza, nie jest wcale zabawny, lecz tragiczny. Wielka Brytania jest jednocześnie rozrywana od środka i z zewnątrz. Przyczyną rozpadu wszystkiego, co spaja ten kraj jako niezależne państwo narodowe, jest zmowa pomiędzy czołowymi postaciami brytyjskiej służby cywilnej oraz czołowymi postaciami Komisji Europejskiej. Zmowa ta jest przejawem technokratycznego marszu w kierunku jeszcze bardziej scentralizowanego superpaństwa europejskiego.

Z uwagi na skomplikowany charakter opowieści pt. „brexit”, która rozwija się każdego dnia na pierwszych stronach prasy brytyjskiej, skoncentruję się jedynie na kluczowych kwestiach, które pozostają w dużej mierze ukryte dzięki zaaranżowanej przez media zasłonie dymnej.

Brytyjska służba cywilna kiedyś miała opinię wiernej swojej tradycyjnej roli polegającej na wpisywaniu w prawo rozporządzeń państwa. Urzędnicy działali według dawno ustanowionej tradycji, zgodnie z którą priorytetem powinno być „reprezentowanie narodu”. Instytucja, która odgrywa pierwsze skrzypce w administracji publicznej, historycznie była niezależna od rządu.

Jednakże na przestrzeni ostatnich dekad, kiedy to presja korporacji zdobyła silny wpływ na politykę rządu, służba cywilna także stała się ofiarą procesu odwracania uwagi w innym kierunku – tendencji do tego, by po kryjomu sprzyjać klice korporacyjnej. Jak większość z nas zapewne wie, interesy dużych pieniędzy i dużych banków połączyły się w dążeniu do uczynienia ze swoich imperiów jeszcze potężniejszych dyktatur. To sprawia, że odgrywają one kluczową rolę w realizowaniu celów Nowego Porządku Świata, w których czysto materialna władza pozwala będącym u steru zachowywać się jak despoci. Również niektórzy urzędnicy służby cywilnej zaczęli ostatnio wierzyć, że oni także mają prawo do udziału w pozycjach na szczycie tej autorytarnej piramidy.

Po porażce politycznej premiera Camerona, Theresa May objęła funkcję głównego architekta w negocjacjach umowy z Unią Europejską. Miała ona za sobą 17,2 miliona obywateli brytyjskich, którzy opowiedzieli się wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, domagając się, aby strategia wyjścia została niezwłocznie ustalona i wcielona w życie. May znała dobrze politykę władzy. Stojąc na czele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, zajmowała się także bezpieczeństwem narodowym i wiedziała, jak działają Służby Bezpieczeństwa. Po objęciu funkcji premiera, zaczęła słuchać głosów tych, którzy zajmowali się stosunkami międzynarodowymi a nie członków parlamentu, przed którymi odpowiada i z którymi powinna się konsultować.

Ci, którzy opowiadają się za pozostaniem w Unii, widzą przyszłość w jeszcze większej centralizacji wokół instytucji ponadnarodowych technokratów z siedzibą w Brukseli. Podnieśli oni argument finansowy – wyjście z Unii będzie katastrofą. Jak twierdzili, szczególnie dla gospodarki. Kim oni są? Bez wątpienia to osoby takie jak George Soros i inni wielcy poplecznicy wspierający technokratyczną instytucjonalną drogę do władzy jako najpewniejszy sposób, by osiągnąć swoje hegemoniczne cele.

Bruksela już stworzyła idealny szablon do tego, by technokraci przejmowali absolutną władzę. Już w samej koncepcji Unia Europejska była projektem, który miał na celu potajemne utworzenie federacji kierowanej przez niewybieralnych, cywilnych, służalczych biurokratów sprytnie udających gospodarczy instrument do jednoczenia Europy wokół wspólnych interesów finansowych. Do twórców Unii należał Walter Hallstein – nazista, który wyobrażał sobie Unię Europejską jako kontynuację III Rzeszy: IV Rzeszę. Grupa Bilderberg była wtedy odpowiedzialna za stworzenie zatrutej formuły zmierzającej do całkowitego pozbycia się państw narodowych i zastąpienia ich ponadnarodową władzą mającą całkowitą kontrolę nad wszystkimi aspektami życia cywilnego i wojskowego.

Z głosami opowiadającymi się za pozostaniem w UE, które mocno wspiera większość mainstreamowej prasy brytyjskiej będącej w rękach jednego czy dwóch magnatów medialnych, sen o Wielkiej Brytanii połączonej z sercem IV Rzeszy wzmocnił się na tyle, aby stać się bezpośrednim wyzwaniem dla woli narodu brytyjskiego, który opowiedział się za wyjściem z Unii Europejskiej (52% głosów). Wejście Wielkiej Brytanii do Unii narzucił Brytyjczykom premier Edward Heath w 1973 roku bez konsultacji z narodem.

W całej tej wielkiej bitwie o los Wysp Brytyjskich Theresa May stała się zahipnotyzowanym zombi. Poleganie na Komitecie Rady Ministrów i zamknięcie się na głosy parlamentu sprawiło, że odcięła się od „procesu demokratycznego”, który ma pomagać w rozwiązaniu takiej sytuacji. Co więcej, Premier May wykazuje jasno brak patriotyzmu w rozmowach z Donaldem Tuskiem (Przewodniczącym Rady Europy) i Jean-Claude Junckerem (Przewodniczącym Komisji Europejskiej), którzy jasno twierdzą, że Wielka Brytania nie może opuścić twierdzy brukselskiej na warunkach innych niż te, które odpowiadają wielkim planom federalnego superpaństwa.

A ponieważ warunki te zakładają, że Wielka Brytania będzie podlegać (na mocy traktatu) wszystkim przepisom kontrolnym Brukseli zarówno przed jak i po „wyjściu”, całą grę jak i poszczególne sety i tak wygrywa Bruksela bez względu na to, co zostanie „uzgodnione” i podpisane na papierze.

Ktoś, kto pociąga za sznurki, które sprawiają, że Theresa May ciągle wisi na linii Londyn-Bruksela, negocjując rzekomo z Tuskiem i Junckerem, ma plan, którego zrealizowanie odegra krytyczną rolę w doprowadzeniu do końca Wielkiej Brytanii jako niepodległego państwa narodowego. Ten plan nosi tytuł: „Unifikacja militarna UE”.

Unifikacja militarna podąża za rozporządzeniami Nowego Porządku Świata, ustanawiając jedną wspólną armię europejską, będącą w stanie prowadzić działania militarne na polecenie technokratów stojących na czele polityki wewnętrznej i zagranicznej UE. Jej celem jest wzmocnienie NATO w przeciwwadze dla „agresywnej” władzy w Rosji i Chinach, które zawsze są przedstawiane jako „agresorzy” bez względu na fakt, że za tymi etykietami nie idą żadne dowody.

Podtekst tego programu unifikacji militarnej jest dużo bardziej podstępny niż tylko szkalowanie wschodnich supermocarstw. Jest to plan pozbawienia Wielkiej Brytanii jej sił wojskowych poprzez wchłonięcie jej armii, marynarki i sił powietrznych do „jednej armii europejskiej” pod wodzą obcego dowództwa. W chwili kiedy to piszę, wydaje się, że na czele tej armii staną generałowie niemieccy, chociaż Francja także próbuje przebić się na czołówkę.

Parodia tej próby przejęcia technokratycznej kontroli nad możliwościami obronnymi innego kraju jest doprawdy szokująca. Jest to bardzo podstępne i niepokojące. Jednocześnie sugeruje, że IV Rzesza jest rzeczywiście bliska urzeczywistnieniu się w Europie. Nie może się to jednak stać bez wojska Wielkiej Brytanii, które jest największą i najlepiej wyszkoloną armią w Europie.

Nagle cała ta gra rysuje się jako jedno mocno strategiczne dążenie – by uczynić z Wielkiej Brytanii (a kiedy już zostanie ustanowiony precedens, również z innych państw) wasala pod dyktaturą despotycznego scentralizowanego reżimu, zbliżającego się jeszcze bardziej do totalitarnego modelu Nowego Porządku Świata stworzonego przez tajne stowarzyszenia i działające w przebraniu kluby elitarne dążące do zbudowania hegemonicznego imperium XXI wieku.

Możemy już zobaczyć zapowiedź „Unifikacji militarnej UE” w działaniu. We Francji podnosi się wiele głosów mówiących o tym, że Prezydent Macron ściągnął obcą żandarmerię wojskową, aby skuteczniej poradzić sobie z protestującym Ruchem Żółtych Kamizelek. Wytłumaczenie było takie, że żandarmeria z zewnątrz może bardziej brutalnie poradzić sobie z nacjonalistami francuskimi bez poczucia winy. Cóż za chory pomysł. Pozwala to zobaczyć, w jaki sposób można wykorzystać proces unifikacji militarnej/policyjnej, by tłumić protesty i powstania ludności przeciwko uciskającej władzy w jakiejkolwiek części Europy.

Wracając do Londynu, Mark Sedwell, stojący na czele brytyjskiej służby cywilnej, siedzi na bogato zdobionym krześle królewskim w Westminsterze i z lekko drwiącym uśmiechem ogłasza się „Królem Wielkiej Brytanii”. Premier niedawno wzmocniła aktualną pozycję Sedwella jako Doradcy ds. bezpieczeństwa, szefa Gabinetu i szefa służby cywilnej. Jeśli ktoś potrzebuje dowodu na to, że spece służby cywilnej porzucają tradycyjne role nakazujące im „odpowiadać przed narodem” i zamiast tego stają w pierwszym rzędzie twórców polityki brytyjskiej, proszę bardzo – oto on. Przedstawiciele służby cywilnej według Briana Guerrisha z UK Column News to „nowi oligarchowie”.

Wielka Brytania ma spore kłopoty. Brexit jest jedną wielką fikcją. Oszustwem w czystej postaci. Premier kraju zamieszana jest w akt zdrady, sprzedawania narodu, który ją wybrał, by broniła go i prowadziła zgodnie z jego wolą. W tym samym czasie w Pałacu Buckingham, Królowa Brytyjska stojąca jednocześnie na czele „Sił Zbrojnych Jej Królewskiej Mości” i zaprzysiężony obrońca Zjednoczonego Królestwa jako niezależnego państwa narodowego, stoi pasywnie z boku, rzekomo niewzruszona przez fakt, że na jej oczach jej królestwo jest sprzedawane na licytacji i pozbawiane mocy. Pozbawiane mocy i zdolności obronnych.

Można by oczekiwać, że Królowa Wielkiej Brytanii zawezwie Premier do swojego pałacu i powie jej jasno, że wszystko to zaszło za daleko. Ale nie. Cisza. Absolutna cisza.

Wracając do parlamentu – posłowie zarówno rządzącej Partii Konserwatywnej, jak i opozycyjnej Partii Pracy milczą, jeśli ktoś pyta, czy są świadomi, że obrona wojskowa kraju jest rozwiązywana na rzecz dostosowania się do programu militarnej unifikacji Unii Europejskiej. Czy udają tylko, że są ignorantami, czy naprawdę nimi są?

Stosuje się sławetną technikę dzielenia i zwyciężania, a obywatele Wielkiej Brytanii muszą opowiedzieć się po którejś stronie. Żadne „rozwiązanie” (wyście czy pozostanie w UE) nie jest ani jasne ani przejrzyste. Wynika to z faktu, że zdecydowana większość ludzi nie rozumie szczegółów zafałszowanych argumentów, które wysuwa prasa narodowa. Nic dziwnego – celowo zaciemnia się cały ten proces, by wytworzyć chaos, który pozwoli ukrytemu rządowi czy też „głębokiemu państwu”, jak nazywa się go w Stanach Zjednoczonych, przemycić swój strategiczny plan dalszego przykręcenia śruby w kierunku dyktatury „jednego świata”.

Aby dopełnić jeszcze cały plan, ta sama klika forsuje technologię 5G jako „rozwiązanie” dla światowej sieci mikrofal, które pozwolą monitorować i wpływać na bezpieczeństwo i zdrowie każdej osoby na naszej planecie. Ta wszechobecna „cicha broń” ma umożliwić wprowadzenie „inteligentnego Internetu rzeczy” i być prekursorem ery robotów, w której mikrofale i kontrola umysłu populacji jest bezlitośnie i masowo stosowana w imię utrzymania „prawa i porządku”.

Ten powszechny despotyzm jednak budzi sprzeciw. Rosnący sprzeciw, który rodzi się jako odpowiedź na wszelkie próby, aby go zniszczyć. Obnaża się, czym naprawdę jest „brexit” i coraz więcej ludzi widzi twardą unijną rękę kontroli, która podnosi się na wszystkie niekonformistyczne próby pokazania, że można coś robić inaczej. Jesteśmy świadkami tego, co zrobiła UE dla imperialistycznych rządów Macrona we Francji. Widzieliśmy, co zrobiono, by stłumić zapędy niezależnego Kraju Basków. Dalej – w jaki sposób zduszono Grecję i zablokowano nowy rząd we Włoszech i jego próby umocnienia wartości związanych z państwowością narodową. Widzimy także wsparcie UE dla inwazji wojskowych USA na inne kraje oraz wsparcie dla tworzenia baz wojskowych w Polsce i krajach Europy Wschodniej.

Ci, którzy myślą, coraz bardziej opowiadają się po stronie „ruchów ludowych” i inicjatyw, które eksponują odgórną ciężką militaryzację niegdyś demokratycznych krajów. Widzimy, jak na całym świecie pojawiają się humanitarne wołania w sprawie zupełnie nowego paradygmatu reform społeczno-gospodarczych i środowiskowych – wołania zachęcające do rewolucji w sposobie dystrybucji i współdzielenia bogactw naszej planety, a także zakończenia brutalnych imperialistycznych wojen, które niszczą wszystko, co wartościowe i święte na naszej cennej planecie. Odgórny model Nowego Porządku Świata, który wyobrażali sobie Bush, Cheney, Blair i inni, z całym hegemonicznym najazdem na Bliski Wschód i dalej, jaki nastąpił po jedenastym września, chwieje się teraz. Pojawienie się diametralnie innego „nowego porządku świata” powoduje oddolne odradzanie się władzy ludzi. Jeśli nabierze to masy krytycznej, stary, zbrodniczy porządek zostanie zrzucony raz na zawsze. Wszystko sprowadza się teraz do wyścigu z czasem.

Jeśli chodzi o przyszłość Wielkiej Brytanii poza Unią Europejską, pozwolę sobie zacytować, co na ten temat powiedział profesor Gwythian Prins:

„Naród wybrał świat na zewnątrz. Urzędnicy i komórka May wybrali wojskową Unię Europejską. To jest całkowicie zły wybór. Bezsprzeczny pozostaje fakt, że orwellowskie dokumenty odnośnie pozostania w UE stanowią realne i obecne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Wielkiej Brytanii w najbardziej fundamentalny sposób, jaki jest możliwy.”

Brexit jest bez wątpienia dzwonkiem alarmowym dla dużej rzeszy ludzi w Wielkiej Brytanii, Europie i dalej. To, co się teraz rozgrywa, jest pod każdym względem znaczące. Sprowadza się do zaakceptowania niekończącego się zniewolenia przez totalitarną technokrację budującą swoje imperium lub znalezienia siły, wyobraźni i celu, by stworzyć i podtrzymać społeczeństwo odpowiedzialnych, świadomych społecznych więzów, niezależnych i kochających wolność jednostek. Zdolnych do tego, by wytyczyć sprawiedliwy i rozsądny kurs dla ludzkości jako całości. Upewnijmy się, że nasze głosy i działania będą zgodne z efektem, jaki nastąpi później.

Julian Rose jest międzynarodowym aktywistą, pisarzem, wczesnym pionierem rolnictwa ekologicznego i aktorem. W 1987 i 1998 roku stanął na czele kampanii przeciwko zakazowi sprzedaży niepasteryzowanego mleka w Wielkiej Brytanii. Wraz z Jadwigą Łopatą prowadził kampanię „Powiedz NIE dla GMO” w Polsce, która doprowadziła do krajowego zakazu dla nasion i roślin GMO w 2006 roku. Aktualnie Julian zaangażowany jest w kampanię przeciwko sieci 5G. Jest autorem dwóch uznanych książek: Zmieniając kurs na życie oraz W obronie życia. Od lat praktykuje i propaguje jogę i medytację. W czerwcu ukaże się najnowsza książka Julian pt. Przezwyciężając robotyczny umysł. Dlaczego ludzkość musi przetrwać. Więcej informacji na temat autora można znaleźć na stronie: www.renesans21.pl. Przez tę stronę można również zamówić książki Juliana.